Czy wojny są nieuchronne - Tom G. Palmer
Producent: Fijor Publishing
Ekonomia pokoju – dlaczego dobrze mieć bogatych
sąsiadów? Emmanuel Martin Czy jeśli ktoś zyskuje, to ktoś musi
tracić? Czy jeden naród zyskuje kosztem innym? Czy ludzie skazani
są na nieustanny konflikt? Emmanuel Martin jest ekonomistą i
dyrektorem wykonawczym Instytutu Studiów Ekonomicznych Europa
(Institute for Economic Studies–Europe). Poza organizacją projektów
w Europie i Afryce, był redaktorem-założycielem UnMondeLibre.org i
LibreAfrique.org. Pisał dla takich tytułów, jak „Le Cercle des
Échos” i „Les Échos” we Francji, „Il Foglio” we Włoszech, „L’Écho”
w Belgii, „Libération” w Maroko i „The Wall Street Journal–Europe”.
Amunicja wojenna, czas i praca funkcjonariuszy cywilnych i
wojskowych, przeznaczonych do obrony kraju – wszystko to nie
istnieje, chociaż było znakomicie użyte[1] [Jean-Baptiste Say]
Zwycięzcy i przegrani Wielu ludzi jest zdania, że jeśli jedna osoba
korzysta, inna musi stracić. Takie osoby wierzą, że suma
odnoszonych przez ludzi korzyści i strat wynosi zero, co oznacza,
że na każdy zysk jednej grupy przypada analogiczna i równa strata
innej grupy. Dlatego kiedy ludzie myślący w ten sposób widzą, że
komuś się powodzi, rozglądają się wokół w poszukiwaniu osoby, która
z konieczności poniosła analogiczną stratę. Gdyby to był jedyny
możliwy model rozwoju, konflikt społeczny byłby wszechobecny, a
wojna byłaby nieunikniona. Na szczęście są inne modele rozwoju,
które nie pociągają za sobą analogicznych strat po stronie reszty.
Współczesny świat jest na to mocnym dowodem, ponieważ dochody
zwiększyły się praktycznie w każdym zakątku globu. Więcej ludzi
żyje dziś dłużej, zdrowiej i zamożniej niż w przeszłości. Nie tylko
większej liczbie ludzi żyje się lepiej, ale to samo dotyczy również
coraz większego procentu światowej populacji. Oczywiście w
niektórych przypadkach zysk jednej osoby pojawia się kosztem innej.
Na przykład, jeśli złodziej coś ukradnie, odniesie zysk kosztem
ofiary. Ale zyski można czerpać także z innego rodzaju
działalności, niż kradzież, takich jak praca, innowacje, odkrycia,
inwestycje i wymiana. Jeden z najważniejszych ekonomistów wszech
czasów wytłumaczył jasno i wyraźnie, jak twój zysk może być także
moim zyskiem. Czyniąc to, wyjaśnił nie tylko ekonomiczne podstawy
materialnego rozwoju, ale także podstawy pokoju. Jean-Baptiste Say
(1767-1832) jest czasem uważany za „francuskiego Adama Smitha”, ale
w rzeczywistości był on kimś znacznie więcej, niż tylko
popularyzatorem koncepcji Smitha i znacząco rozwinął jego myśl. Tak
samo jak Smith, Say był krytykiem wojny, kolonializmu, niewolnictwa
i merkantylizmu oraz adwokatem pokoju, niezależności, oswobodzenia
i wolnej wymiany. Posunął naprzód prace Smitha nie tylko w
wyjaśnieniu tego, że usługi posiadają wartość (dokładnie mówiąc, że
wartość dóbr materialnych bierze się z usług, jakie nam one
dostarczają), ale również tego, że produkcja dóbr i usług jest
źródłem popytu na inne dobra i usługi. Nazywa się to czasami
„prawem rynków Saya”. Jest to bardzo istotne spostrzeżenie nie
tylko dla „makroekonomistów”, ale ogólnie dla relacji społecznych,
a w szczególności – relacji międzynarodowych. Jeśli ludzie cieszą
się wolnością handlu, wzrost bogactwa jednej strony nie jest
szkodliwy, lecz korzystny dla pomyślności pozostałych stron
wymiany, ponieważ zwiększające się bogactwo jednego handlującego
partnera oznacza większy efektywny popyt na dobra i usługi
pozostałych. Wrogowie wolnego rynku, zwłaszcza gospodarczy
nacjonaliści i merkantyliści, twierdzą, że jeśli jeden kraj się
rozwija, musi tak być kosztem reszty krajów. Ich pogląd na świat
nazywany jest „grą o sumie zerowej”, co oznacza, że suma zysków
wynosi zero – jeśli ktoś zyskuje (plus), ktoś musi tracić (minus).
Say pokazał, że pogląd ten jest niepoprawny. Ma to znaczenie dla
pokoju, ponieważ oznacza, że kraje mogą się rozwijać razem i
dobrowolny handel przynosi wzajemne korzyści. Handel jest „grą o
sumie dodatniej”, co oznacza, że suma zysków jest dodatnia. Dla
porównania, konflikt i wojna są gorsze od gier o sumie zerowej, w
których zysk jednej strony jest równy stracie drugiej strony. Wojny
są prawie zawsze „grami o sumie ujemnej”, w których sumy strat są
większe od jakichkolwiek zysków i dlatego, mówiąc ogólnie, wojna
jest przegraną dla obydwu stron. Świat producentów-konsumentów
Narody nauczą się, że nie mają żadnego interesu w walczeniu ze
sobą; że z pewnością spotkają ich wszystkie nieszczęścia
przegranej, podczas gdy korzyści z wygranej są całkowitą iluzją[2]
[Jean-Baptiste Say] Say wyjaśnił, że w gospodarce opartej na
wymianie, ludzie powinni być postrzegani zarówno jako producenci,
jak i konsumenci. Produkować znaczy „nadawać rzeczą wartość przez
nadawanie im użyteczności”[3]. Postęp przemysłowy mierzy się
zdolnością wytwarzania nowych produktów i zmniejszania cen
produktów już istniejących. Kiedy produkuje się więcej dóbr,
oznacza to, że ceny będą niższe, niż byłyby w przeciwnym razie, co
z kolei oznacza, że występuje dodatkowa siła nabywcza, pozostająca
do dyspozycji konsum
Sklep: ksiegibarneja.pl
Cena:
29.00
27.55
PLN
Przejdź do sklepu